Copyright © mONż i rzONA
Design by Dzignine
wtorek, 25 września 2012

wrzos


Można rzec, żem bohaterką w swoim domu! ha! :)
Se kupiłam i se zasadziłam.. znaczy przesadziłam - własnymi ręcyma te oto dwa wrzosy..


Oczywiście sierściuchy już przy roślince przysiadły tak jakby to pasza dla nich była.. ciekawe, czy jakby wrzos miał kolce to też tak ochoczo by go wpieprzały ..




Roślinka żyje już u nas od 5 dni !!!!! łomatkobosko i ani koty nie uszczerbiły jej gałązek, ani ja jeszcze swym ogrodniczym talentem nie wysuszyłam ani nie przelałam kwiatka (nie przelałam pewnie dlatego, że doniczka ma dziurki i woda stoi w podstawce :)

Ja nie wiem skąd mi się to bierze .. wrzos jest pierwszą doniczkową rośliną od ...  dobra nie powiem żebyście sobie nie wyliczyli ile lat mam ;) Mój ukryty talent ogrodniczy jest tak głęboko ukryty, że sama boję się po niego sięgnąć .. tkwi gdzieś w najczarniejszym zakątku w moim wewnętrznym człowieku.

Tak sobie myślę, że dobrze, że nie ma czegoś takiego jak znęcanie się nad roślinami doniczkowymi .. bo nie pisałabym sobie tutaj o wspaniałym pożyciu małżeńskim :P

Przyznać się kto z was wysuszył kaktusa?


Pamiętam jak dziś, jak rodzice wyjeżdżali na urlop (a ja czułam się za stara żeby z nimi razem jeździć, choć teraz pognałabym z pocałowaniem rąsi), no kto nie lubił zostawać sam na 2 tygodnie?

Koszmarem "pustej chaty" były kwiatki .. o zgrozo!
Nie jeden czy dwa .. w każdym pomieszczeniu z pięć, z czego każdego inaczej się podlewało .. to  zostawiała moja rodzicielka pod moja opieką .. heh co roku to samo ..
Mamusia dzwoniła co dzień żeby przypomnieć o kwiatkach, o których ja notorycznie zapominałam od razu po odłożeniu słuchawki.. i co roku było zaskoczenie, że balkonowe chabazie przesuszone :)

Dziś podlewając wrzos stwierdziłam, że ja to się jednak starzeję ;)

3 komentarze: