Jeden z najbardziej fantastycznych dni :)
Przyznaję, że mam awersję do imprez typu wieczory Panieńskie, męskie pośladki ze sznurkiem pomiędzy nimi ... najobrzydliwsza rzecz pod słońcem.. tort w kształcie penisa .. i świecące różki .. no nic bardziej oklepanego ..
Na szczęście ta impreza nie odbyła się pod znakiem clubbingu w centrum Wawy ..
Znak rozpoznawczy miałyśmy w kolorze moro .. ze szwabskimi flagami naszytymi na ramionach :P (nie mam nic do Niemców- żeby nie było ;))
Chopaki biegaly z naszywkami brytoli :)
Zamiast różków i różowego/czerwonego boa przybrałyśmy barwy wojenne ;)
Szybki instuktaż .. po raz pierwszy ..
pan tłumaczy a my słitaśne focie trzaskamy ;)
.. instruktaż po raz drugi ..
za trzecim razem już słuchałyśmy :)
Portreciaki by mój prawiemąż:
Prawieżona .. znaczy ja
Piotru - ten od zaproszenia
Marta - doradczyni w każdej sprawie .. luba Piotra
Paulina - the best zołza ever - moja świadkowa ^^
Iśka - uwielbia wszystko co ma futerko :)
bierz męża i przyjeżdżajcie z tych Mazur do nas ;)
Majkel - trawożerca z doskonałym skillem obsługi grilla :)
Murzyn - świadek namber łan! Niejedno było pite ;)
Prawiemąż .. znaczy .. prawiemąż :)
Niczym stado lordów Vaderów.. sapiąc doszłyśmy do pola bitwy..
No dobra .. z samej bitwy nie ma zdjęć.. bo walczyłyśmy .. niestety strat w ludziach trochę było .. krwiaki.. siniaki.. poobijane kolana i łokcie.. rozmazany makijaż i przepocone włosy ..
.. i ten GŁÓD!
Nasze "dziecko" Fadosław dołączył do nas po zażartej i krwawej bitwie :)
Długo myślałam czy coś pisać do tych zdjęć .. ale nic głupiego do głowy mi nie przyszło .. a to co mądre nie bardzo tutaj pasuje .. więc zostańmy przy samym obrazie.
Zabawy z psem o poranku .. nie pamiętam czy to już był kac .. ale za jasno na dworze było ..
Prawie wszyscy wstali ..
Rude i Włochate dziękują Wam za ten ogrom energii, za te wszystkie siniaki, za żarełko i alko .. a przede wszystkim za ZAJEBISTE towarzystwo! :*
0 komentarze:
Prześlij komentarz