Ej... szaleństwo.
Marzyłem o nim odkąd zamieszkaliśmy z dwoma kotami i psem. Tego dnia te trzy tatałajstwa stwierdziły, że będą lnieć (jakie to słowo jest dziwne, nie?).
Ale nie tak, że tu se im sierści trochę spadnie, tam troszkę się ukruszy, nieee...
Człowiek lata ze szczotą jak pogrzany, namacha się, spędzi pół godziny tylko po to, aby nie tonąć w ich kudłach. Po czym odwraca się i na "trzy, czteeeeeryyyyy!" lecą te pomioty szatańskie i się czochrają, tarzają i wyrywają sobie nawzajem kudły (na pewno).
No bez szans, po prostu idzie się załamać.
Tak więc marzyłem sobie o takim urządzeniu, które choć trochę wyrównałoby me szanse.
I wymarzyłem:
Sry za zdjęcie ino opakowania, ale jego zajebistość jest zbyt nieogarnialna, jak to Po raczył określać.
Teraz odpalam jego cyklona i to one uciekają, warczą i miauczą!
Teraz mamy szanse.
howgh.
0 komentarze:
Prześlij komentarz